Pobicie wolontariusza w Warszawie
W miniony piątek, 1 grudnia, miało miejsce przemocowe zajście w pobliżu przystanku autobusowego przy metrze Dworzec Gdański w Warszawie. Ofiarą napadu był Edi, młody wolontariusz, który wracał do domu z zakupami. Według relacji świadków, Edi planował kupić nową kartę miejską dla siebie, a także na prośbę matki ziemniaki, które mieli spożyć w towarzystwie śledzia.
Tego dnia Edi przebywał w towarzystwie swojego przyjaciela, Dawida, który pochodzi z Ukrainy. Nagle usłyszeli niewłaściwie wypowiedziane słowa w ich kierunku, sugerujące, że powinni mówić po polsku, będąc w Polsce. Gdy chłopcy odwrócili się, zauważyli trzech agresywnych mężczyzn. Jeden z nich zaatakował Ediego, uderzając go w głowę butelką po piwie. Chłopiec stracił przytomność na chwilę, a gdy się ocknął, już dwaj inni napastnicy zaatakowali go.
Edi odnosi poważne obrażenia głowy i kręgosłupa, przez co nie jest w stanie wstać z łóżka. Ponadto, jego stan psychiczny jest bardzo zły, odczuwa duży stres i nie rozumie, dlaczego padł ofiarą takiej agresji.
To tragiczne zajście wywołało oburzenie i zaniepokojenie w społeczności. Szczególnie zwrócono uwagę na fakt, że Edi jest młodym wolontariuszem, działającym na rzecz inicjatywy „Dzieci z Dworca Brześć”. Marina Hulia, nauczycielka ze szkoły, jest bliską przyjaciółką rodziny Ediego oraz założycielką tej inicjatywy, skupiającej się na pomocy dzieciom z trudnych środowisk. Marina podkreśla, jak niezrozumiałe jest dla Ediego, że stał się ofiarą agresji.
Pobięcie wolontariusza w Warszawie jest traumatycznym wydarzeniem, które wymaga nie tylko natychmiastowej interwencji medycznej, ale też solidarności i wsparcia ze strony społeczności. Jest to nie tylko atak na jednego młodego człowieka, lecz także atak na wartości i ideały, które reprezentuje.
The source of the article is from the blog meltyfan.es